piątek, 9 września 2011

Co w graniu piszczy... Deus Ex: Human Revolution

http://s.cdaction.pl/obrazki/deus-ex-bunt-ludzkosci-pudelko_4b8f.jpg

Deus Ex – dla wielu gra-ideał, punkt graniczny w historii gamingu, niesamowita opowieść z gatunku post-cyberpunku i żywy dowód na to, że gry mogą być czymś więcej, niż tylko sposobem na spędzanie wolnego czasu. Dla mnie – gra-legenda, coś, w co zagrać powinien każdy, coś, w co ja też zawsze chciałem zagrać, ale nieustannie różne przypadki stawały mi na przeszkodzie i do tej pory jej nie ukończyłem (choć jestem już blisko). Dlatego też ostatecznie zapoznałem się z tym tytułem dopiero przy okazji jego najnowszej odsłony – Deus Ex: Human Revolution.

http://s.cdaction.pl/obrazki/deus-ex-human-revolution-bunt-ludzkosci-05.05.11_05_4b7n.jpg

Podczas pierwszego uruchamiania gry struchlałem, widząc wśród producentów gry logo Square Enix. Przez moją głowę przemknęła wizja przerysowanych bohaterów z wielkimi oczami, fantazyjnych kombosów i kiczowatych efektów dźwiękowych. Na szczęście szybko przypomniałem sobie, że japoński gigant jakiś czas temu wykupił Eidos, czyniąc z twórców oryginalnego Deus Exa swój zachodni przyczółek. Przypomniałem też sobie liczne trailery i zapowiedzi gry, wyraźnie dające do zrozumienia, że nikt tu się nie będzie pchał z niepasującą do serii stylistyką. Ale co się spociłem, to moje.

http://s.cdaction.pl/obrazki/deus-ex-human-revolution-bunt-ludzkosci-05.05.11_01_4b7n.jpg

Detroid, niedaleka przyszłość. Były członek brygady antyterrorystycznej, Adam Jensen zostaje przyjęty do pracy w Sarif Industries, firmie produkującej biomechaniczne protezy i wszczepy usprawniające działanie ludzkiego organizmu. Ma on zająć stanowisko szefa ochrony. Jednak zamiast przesiadywania w stróżówce, ustalania grafików zmian i opychania się pączkami Adam zostaje wplątany w międzykorporacyjną wojnę zainicjowaną atakiem terrorystycznym na siedzibę Sarif Industries. W ataku ginie większość naukowców firmy, łącznie z Megan Reed, byłą partnerką życiową Adama. Sam główny bohater też zresztą ledwie uchodzi z życiem. Cudem odratowany przez lekarzy zostaje naszpikowany najnowocześniejszymi wszczepami będącymi szczytowym osiągnięciem cyber-protetyki (dostaje też nieco obciachowe okularki przeciwsłoneczne). Teraz nasz ex-antyterrorysta musi odnaleźć się na arenie zdarzeń, na której ścierają się korporacja Sarif Industries, terroryści, uliczne gangi, NYPD, fundamentalistyczna formacja Purity First, której nie podoba się idea usprawniania ludzkiego ciała, chińska mafia, Illuminaci i diabli wiedzą, kto jeszcze. Głównym bohaterem rzuca po całym świecie i, aż do samego końca, nie wie komu tak naprawdę ufać – kto stoi za atakiem terrorystycznym? Komu marzy się armia usprawnianych technologicznie żołnierzy? Czy Sarif Industries na pewno jest tym, za co się podaje?

http://s.cdaction.pl/obrazki/skala-deus-ex-human-revolution-bunt-ludzkosci-03-02-2011-04_4b6r.jpg

Najprościej mówiąc – wbrew podtytułowi gry, nie ma rewolucji. Jest za to dość zaawansowana ewolucja. Twórcy gry siedli przy stole, zadali sobie pytanie „Co stanowiło o wyjątkowości pierwszego Deusa?” i postanowili to samo zaimplementować w najnowszej odsłonie gry. Z jednej strony to bardzo dobrze, gdyż dzięki temu mamy do czynienia z grą, której od lat pragnęli fani serii. Z drugiej jednak – grze nieco szkodzi taki konserwatyzm. Widać to zwłaszcza w warstwie fabularnej, będącej nieco zbyt podobną do opowieści przedstawionej w pierwszym Deus Eksie. Jeśli ktoś zna oryginał, podczas gry zniesmaczą go znane już schematy i twisty fabularne (w zamierzeniu mające pewnie być hołdem złożonym grze-matce). Jeszcze odnośnie konstrukcji fabularnej – zapowiadana nieliniowość wydarzeń okazała się, koniec końców, bardzo iluzoryczna. To nie wiedźmin, gdzie nasze decyzje mają istotny wpływ na przebieg opowieści. Tutaj bardzo rzadko odczujemy panowanie nad sytuacją – alternatywne działania nazbyt często wiodą do tych samych rezultatów. Tutaj niestety duży minus.

http://s.cdaction.pl/obrazki/deust-ex-human-revolution-19.11.10_05_byu4f.jpg

Poza tym jednak – gra jest naprawdę znakomitym produktem, godnym następcą (chyba trochę zbyt często przywoływanej tu przeze mnie) poprzedniczki. Styl gry zależy tylko i wyłącznie od naszych preferencji. Możemy kryć się w cieniu, po cichu unieszkodliwiać wrogów i hackować systemy lokacji, w których aktualnie toczy się akcja, ale nie jest to konieczne. Jeśli ktoś lubi grać metodą Serious Sama, to… trochę się rozczaruje, bo nasz heros ma nieco zbyt małą odporność na obrażenia, by taka zabawa miała sens. Jeśli już miałbym porównywać z czymś styl „komandoski” Human Revolution, to wskazałbym na podobieństwa z Gears Of War – i tu i tam kluczem jest chowanie się za przeszkodami i taktyczne podejście do walki. Sprawia to naprawdę dużo radochy, mam jednak wrażenie, że gra faworyzuje „cichociemnych” – za bezkrwawe unieszkodliwienie przeciwnika i przekradzenie się przez lokację bez wzniecania alarmu dostajemy więcej punktów doświadczenia, niż za urządzenie krwawej łaźni. Muszę się też czepić bezsensownego wybiegu w postaci uzyskiwania doświadczenia za hackowanie komputerów i konsol. Czemu uważam to za głupie? Ponieważ wolę złamać zabezpieczenia, nawet jeśli zdobyłem kod/hasło, bo za wpisanie właściwych danych nie dostaję punktów doświadczenia.

http://s.cdaction.pl/obrazki/deust-ex-human-revolution-19.11.10_03_byu4f.jpg

Z innych błędów czy niedoróbek – kuleje ragdoll postaci. Po ogłuszeniu albo zabiciu wroga, mogę odciągnąć go w jakieś ustronne miejsce, by jego koledzy nie natrafili na ciało. Podczas tego odciągania dzieją się cuda – wleczony wróg wygina się i pręży niczym enerdowska atletka na Olimpiadzie, częstokroć przyjmuje pozycje zwyczajnie niemożliwe do osiągnięcia dla ciała, które ma w sobie szkielet, często też jego kończyny przenikają przez elementy otoczenia. Kuriozum. Jeśli już o wrogach mowa – AI jest po prostu tragiczne. Mogę przemeblować cały pokój, a przeciwnik i tak nie zauważy w tym niczego podejrzanego. Po wywołaniu alarmu wrogowie zamiast czatować w pełnej gotowości po jakimś czasie dostają zbiorowej amnezji i zapominają, że pięć minut temu widzieli gościa w czarnym płaszczu przebiegającego przez silnie strzeżoną strefę. Jeśli ci biedacy nakryją mnie czołgającego się przez tunele wentylacyjne stają się zupełnie bezradni, bo jakiś skończony baran zapomniał zamontować im zginających się kolan i inteligencji zdolnej domyślić się, że najlepszym wyjściem z takiej sytuacji byłoby wrzucenie granatu do otworu wentylacyjnego. Panowie…

http://s.cdaction.pl/obrazki/deust-ex-human-revolution-19.11.10_01_byu4f.jpg

Adam Jesnsen to cyborg – nic zatem dziwnego, że w jego zasięgu leżą umiejętności niedostępne dla zwykłego śmiertelnika. Aktywacje kolejnych ulepszeń możemy wykupywać w zamian za punkty nauki (nazwane tu Praxis) otrzymywane przy okazji przejścia na wyższy poziom. Wykupione ulepszenia możemy upgrade’ować, co warto robić, bo i tak ze wszystkiego korzystać nie będziemy i warto skomponować sobie postać, której umiejętności odpowiadać będą naszemu stylowi gry. Poza tym, jest kilka ulepszeń, które nieszczególnie są nam do szczęścia potrzebne i w toku gry spokojnie można się bez nich obyć.

http://s.cdaction.pl/obrazki/deus-ex-human-revolution-18.09.10_09_173mu.jpg

Grafika jest kolejnym twardym orzechem do zgryzienia. Z jednej strony – piękna, ciemnobursztynowa konwencja, w jakiej osadzono grę naprawdę przypadła mi do gustu. Lokacje są szczegółowo opracowane, może brakuje w nich zróżnicowania, ale patrząc na ilość interaktywnych obiektów w każdym pomieszczeniu, łatwo to twórcom wybaczyć. Trzeba też wspomnieć o całej masie dostępnych w grze tekstów pisanych (maili, gazet, książek), które w ciekawy sposób pogłębiają rozgrywkę. Włamując się na skrzynki bohaterów niezależnych możemy dowiedzieć się o nich wielu ciekawych rzeczy, na przykład, że złośliwy informatyk Francis Pritchard marzy o zostanie scenarzystą sensacyjnego serialu o hackerze na co dzień pracującym w dużej korporacji, nocami zmieniającym się w cyfrowego obrońcę sprawiedliwości. Ponadto wykrywamy kilka biurowych romansów i dowiadujemy się, kto w firmie podkrada medykamenty. Jeśli ktoś ma naturę szperacza, Deus Ex: Human Revolution da mu naprawdę sporo radości. Ale wracając do grafiki – mimo pieczołowitości jej wykonania czasem widać ewidentne niedoróbki. Choćby tła, które są ordynarnymi bitmapami, nienaturalnie poruszającym się helikopterem, jakim podróżuje nasz bohater, słabej mimice postaci (i to w grze, w której trzeba zważać na każde nieopatrzne słowo czy gest bohaterów!) i sztywnych niekiedy ruchach głównego bohatera (wchodzenie po drabinie ewidentnie nie wygląda tak, jak powinno).

http://s.cdaction.pl/obrazki/deus-ex-human-revolution-18.09.10_08_173mu.jpg

Muzyka, skomponowana przez Michaela McCanna, dobrze wpasowuje się w klimat gry. Facet zmajstrował kilka niezłych ścieżek dźwiękowych do gier (m.in. Splinter Cell: Double Agent), ale nie jest to jednak jakość Jeremy’ego Soule’a czy Jespera Kyda. Akurat tutaj nie pogniewałbym się, gdyby Square Enix wypożyczyła kanadyjskim deweloperom któregoś ze swoich grajków. Oczywiście moim zboczonym marzeniem byłoby zaangażowanie w to Arjena A Lucassena (gdyby ten facet napisał i nagrał kiedyś soundtrack do jakiejś gry, to mógłbym w nią pocinać z zamkniętymi oczami). Nie zrozumcie mnie źle, muzyka dość dobrze wpasowuje się w klimat, brak tu jednak jakiegoś kawałka, który konkretniej przeorałby zwoje mózgowe i zapisał się w pamięci.

http://s.cdaction.pl/obrazki/deus-ex-human-revolution-18.09.10_07_173mu.jpg

W tej grze wszystko gra, ale… No właśnie – w każdym elemencie Deus Ex: Human Revolution jest jakieś „ale” które może nie psuje radości czerpanej z gry, jednak w jakimś stopniu zakłóca jej odbiór. Kiedy te niedoróbki nakładają się na siebie zaczyna być naprawdę nieprzyjemnie. Przez większość czasu gra daje naprawdę olbrzymią frajdę – skradanie się, strzelanie, angażujące emocjonalnie rozmowy, wartka fabuła, ciekawe rozwiązania technologiczne, wszystko to sprawia, że rozgrywka jest naprawdę absorbująca. To kawał znakomitej gry, przy której trudno jest się nudzić. Jeśli komuś nie przeszkadzają powyższe wady – znajdzie ją idealną. Reszta też się nie rozczaruje. Polecam!