Stało się - wreszcie mamy jakieś konkretniejsze informacje dotyczące enigmatycznego dotychczas mainstreamowego projektu Egmontu, o którym Kołodziejczak napomykał w jednym z wywiadów. Po cichu liczyłem, że Egmont, zachęcony świetnymi wynikami sprzedaży zeszytówki "Star Wars: Komiks" zrobi coś podobnego z którąś z serii Marvela, ale dobre i to.
Jak sama nazwa wskazuje, "Fantasy Komiks" to magazyn gromadzący historie z gatunku miecza i magii, przy czym już w pierwszym numerze widać wyraźne faworyzowanie europejskiego (a dokładniej - frankońskiego) rynku, a konkretnie - legendarnego już wydawnictwa Soleil. Jak dla mnie - ok, bo nawet ignorujący zazwyczaj europejskiego starszego brata amerykański rynek komiksowy ostatnio zainteresował się produkcjami tego nietuzinkowego, francuskiego wydawnictwa.
Weźmy pod lupę technikalia - za niespełna 20 złotych dostaniemy 160 stron po brzegi wypełnionych komiksami, felietonami i stripami. Opłaca się? Opłaca - jednak martwi mnie ewentualna słaba jakość papieru, a patrząc na rachityczne, rozlatujące się przy byle dotknięciu okładki "Star Wars: Komiks" moje obawy nie są tak do końca nieuzasadnione. Pismo będzie miało za to grzbiet (który, jak wiadomo, jest w komiksach ważnym wyznacznikiem zajebistości wydania) jeśli więc całość będzie wyglądać mnie więcej tak, jak CD-Action (z okładką i papierem o zbliżonej jakości) to możemy mówić o dużym sukcesie.
Ale dajmy spokój popierdówkom i przejdźmy do zawartości magazynu, w końcu Kołodziejczak (i spółka) musi przecież te 160 stron czymś wypełnić. W pierwszym numerze dostaniemy trzy pełnometrażowe komiksy - jak doskonale wiemy, klasyczny europejski komiks mieści się na 48 stronach, mnożąc to przez trzy daje nam 144 strony, możemy więc się spodziewać, że na pozostałych 16 stronach dostaniemy wypełniacze w postaci publicystyki, stripów i - a jakże! - reklam. Ja powiem tylko, że jeśli za dwadzieścia złociszy dostanę 144 stron komiksów, to na pozostałych wydawca może zamieścić nawet zdjęcia swoich skarpetek.
Biję się w piersi - prawie nie kojarzę komiksów, które pojawią się w pierwszym numerze magazynu. Owszem, cykl Troy znam (choć tylko ze słyszenia) zaś pozostałe dwa komiksy to dla mnie całkowita tabula rasa. I bardzo dobrze, bowiem - jak już się zapewne zorientowaliście - zamierzam obdarzyć "Fantasy Komiks" ogromnym kredytem zaufania.
Na tej pięknej laurce widzę jednak maleńką skazę, która może się jednak w późniejszym okresie odbić potężnym rykoszetem na nowym magazynie Kołodziejczaka. Otóż "Fantasy Komiks" wychodził będzie co miesiąc. Fajnie, prawda? Widzicie... niezupełnie. O ile całkiem duża liczba osób jest w stanie poświęcić piwo (sześć złotych, znaczy się - niech będzie, że piwo i chipsy...) co miesiąc (czyli kupić "Star Wars: komiks"), o tyle nie jestem do końca przekonany, że równie duża liczba osób wyda niebagatelną przecież sumę dwudziestu złociszy i da radę robić to co trzydzieści dni. Mamy kryzys, a komiksiarze i tak groszem nie śmierdzą, zaś te 20 PLN można wydać w inny sposób (np. na nowe numery "Koziorożca", które - wciąż mam nadzieję - jednak się ukażą). No nic, pozostaje mieć nadzieję, że Tomasz Kołodziejczak wie, co robi, choć byłbym spokojniejszy, gdyby "Fantasy Komiks" ukazywał się z odrobinę mniejszą częstotliwością. Tak - chciałbym, żeby komiks wychodził rzadziej, ponieważ chciałbym, by wychodziło go więcej. Paradoks, ale przecież nasz polski rynek komiksowy to jeden wielki paradoks.
Na koniec warto obejrzeć prezentację magazynu:
Fantasy Komiks Prezentacja
View more presentations from Jacek Gdaniec.
Czy "Fantasy komiks" przyjmie sie na naszym przedziwnym polskim rynku komiksowym? Wszystko zależy od nas, od tego, czy będziemy go kupować. Ja lecę do sklepu od razu w dniu premiery - o co i do was apeluję. Pokażmy Egmontowi, że chcemy komiksu nie tylko za 100 w superwypasionej oprawie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz