środa, 6 stycznia 2010

Egmont szaleje

http://img1.gildia.pl/_n_/komiks/prasa/fantasy-komiks/1/okladka-640.jpg

Stało się - wreszcie mamy jakieś konkretniejsze informacje dotyczące enigmatycznego dotychczas mainstreamowego projektu Egmontu, o którym Kołodziejczak napomykał w jednym z wywiadów. Po cichu liczyłem, że Egmont, zachęcony świetnymi wynikami sprzedaży zeszytówki "Star Wars: Komiks" zrobi coś podobnego z którąś z serii Marvela, ale dobre i to.
Jak sama nazwa wskazuje, "Fantasy Komiks" to magazyn gromadzący historie z gatunku miecza i magii, przy czym już w pierwszym numerze widać wyraźne faworyzowanie europejskiego (a dokładniej - frankońskiego) rynku, a konkretnie - legendarnego już wydawnictwa Soleil. Jak dla mnie - ok, bo nawet ignorujący zazwyczaj europejskiego starszego brata amerykański rynek komiksowy ostatnio zainteresował się produkcjami tego nietuzinkowego, francuskiego wydawnictwa.
Weźmy pod lupę technikalia - za niespełna 20 złotych dostaniemy 160 stron po brzegi wypełnionych komiksami, felietonami i stripami. Opłaca się? Opłaca - jednak martwi mnie ewentualna słaba jakość papieru, a patrząc na rachityczne, rozlatujące się przy byle dotknięciu okładki "Star Wars: Komiks" moje obawy nie są tak do końca nieuzasadnione. Pismo będzie miało za to grzbiet (który, jak wiadomo, jest w komiksach ważnym wyznacznikiem zajebistości wydania) jeśli więc całość będzie wyglądać mnie więcej tak, jak CD-Action (z okładką i papierem o zbliżonej jakości) to możemy mówić o dużym sukcesie.
Ale dajmy spokój popierdówkom i przejdźmy do zawartości magazynu, w końcu Kołodziejczak (i spółka) musi przecież te 160 stron czymś wypełnić. W pierwszym numerze dostaniemy trzy pełnometrażowe komiksy - jak doskonale wiemy, klasyczny europejski komiks mieści się na 48 stronach, mnożąc to przez trzy daje nam 144 strony, możemy więc się spodziewać, że na pozostałych 16 stronach dostaniemy wypełniacze w postaci publicystyki, stripów i - a jakże! - reklam. Ja powiem tylko, że jeśli za dwadzieścia złociszy dostanę 144 stron komiksów, to na pozostałych wydawca może zamieścić nawet zdjęcia swoich skarpetek.
Biję się w piersi - prawie nie kojarzę komiksów, które pojawią się w pierwszym numerze magazynu. Owszem, cykl Troy znam (choć tylko ze słyszenia) zaś pozostałe dwa komiksy to dla mnie całkowita tabula rasa. I bardzo dobrze, bowiem - jak już się zapewne zorientowaliście - zamierzam obdarzyć "Fantasy Komiks" ogromnym kredytem zaufania.
Na tej pięknej laurce widzę jednak maleńką skazę, która może się jednak w późniejszym okresie odbić potężnym rykoszetem na nowym magazynie Kołodziejczaka. Otóż "Fantasy Komiks" wychodził będzie co miesiąc. Fajnie, prawda? Widzicie... niezupełnie. O ile całkiem duża liczba osób jest w stanie poświęcić piwo (sześć złotych, znaczy się - niech będzie, że piwo i chipsy...) co miesiąc (czyli kupić "Star Wars: komiks"), o tyle nie jestem do końca przekonany, że równie duża liczba osób wyda niebagatelną przecież sumę dwudziestu złociszy i da radę robić to co trzydzieści dni. Mamy kryzys, a komiksiarze i tak groszem nie śmierdzą, zaś te 20 PLN można wydać w inny sposób (np. na nowe numery "Koziorożca", które - wciąż mam nadzieję - jednak się ukażą). No nic, pozostaje mieć nadzieję, że Tomasz Kołodziejczak wie, co robi, choć byłbym spokojniejszy, gdyby "Fantasy Komiks" ukazywał się z odrobinę mniejszą częstotliwością. Tak - chciałbym, żeby komiks wychodził rzadziej, ponieważ chciałbym, by wychodziło go więcej. Paradoks, ale przecież nasz polski rynek komiksowy to jeden wielki paradoks.
Na koniec warto obejrzeć prezentację magazynu:



Czy "Fantasy komiks" przyjmie sie na naszym przedziwnym polskim rynku komiksowym? Wszystko zależy od nas, od tego, czy będziemy go kupować. Ja lecę do sklepu od razu w dniu premiery - o co i do was apeluję. Pokażmy Egmontowi, że chcemy komiksu nie tylko za 100 w superwypasionej oprawie!

Brak komentarzy: