sobota, 5 czerwca 2010
Do poczytania... Star Wars Komiks Wydanie Specjalne #5
Uniwersum Gwiezdnych Wojen jest złożone i starannie przemyślane, ma jednak jedną wadę - dominujący nad większością aspektów tego wszechświata dualizm Jasna/Ciemna strona Mocy może nie tyle wyklucza, co znacznie utrudnia wprowadzenie elementów i postaci moralnie niejednoznacznych. Bo przecież w końcu Jedi - a wraz z nimi i reszta postaci - muszą opowiadać się po stronie dobra lub złe, bardziej subtelne postawy należą raczej do wyjątków. Nie chodzi mi o to, że bohaterowie występujący w produkcjach rodem z odległej galaktyki są bezwarunkowo dobrzy albo źli, tym niemniej - taki podział jest o wiele wyraźniejszy, niż w innych uniwersach. Quinlan Vos, główny bohater niniejszego numeru SWK:WS jest postacią moralnie niejednoznaczną - i chyba właśnie dlatego jest moim ulubionym bohaterem gwiezdnowojennego uniwersum. Całe życie tego Jedi naznaczone było mrokiem, wskutek czego Vos mimo opowiadania się po Jasnej stronie w istocie porusza się na samej granicy, która - jak już wcześniej wspomniałem - w opowieściach sygnowanych logiem Star Wars jest raczej wąska.
Komiks opowiada historię Oblężenia Saleucami, jednej z ostatnich batalii wojen klonów. Sytuacja jest patowa, dokonujące oblężenia siły Republiki nie są w stanie przedrzeć się przez osłony nieprzyjaciela, który z kolei ponosi klęski z powodu mistrza Rancisisa - Jedi, który wie praktycznie wszystko o bitewnej medytacji i czynnie używa tej umiejętności do wspierania Republikanów. Impas przełamać może jedynie Quinlan, będący w istocie podwójnym agentem. Po której stronie się opowie? Walka toczy się nie tylko o Saleucami, ale także - przede wszystkim - o duszę Vosa.
Biorąc do ręki niniejszy komiks miałem nadzieje obserwować moralne rozterki głównego bohatera, który miota się on pomiędzy Jasną i Ciemną stroną Mocy. Trochę się przeliczyłem, bowiem w "Oblężeniu Saleucami" próżno doszukiwać się intymnych rozmów czy wewnętrznych monologów - Quinlan Vos jest człowiekiem czynu. Może to i dobrze, bo bardzo łatwo zepsuć wątki tego typu. Poza tym - to głównie komiks rozrywkowy, gdzie liczne zwroty fabuły i wartka akcja nie pozwalają oderwać się od lektury. Pod tym względem spełnia on swoje podstawowe zadanie - niesie dużą dozę rozrywki. Nie jest dziełem sztuki, ale przecież nie musi nim być.
To samo tyczy się warstwy graficznej - typowe, klasyczne plecy banthy (że tak zażartuję), do tego z poprawnie nałożonym kolorem. Solidna, rzemieślnicza robota.
Polecam ten komiks - w moim prywatnym rankingu jest najlepszą historią opublikowaną dotychczas w Wydaniach Specjalnych.
Scenariusz: John Ostrander
Rysunek: Jan Duursema
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron: 96
Cena: 9,99 zł
Dostepność: Kioski, Empiki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz