poniedziałek, 30 sierpnia 2010
Felieton okazjonalny: Komu słowa do piosenki...?
Jak zapewne niektóry z Was pamiętają, dawniej prowadziłem na tym blogu cykliczną rubrykę pod tytułem "Środowa płyta", z której zrezygnowałem, gdy uświadomiłem sobie, że nie potrafię pisać o muzyce, bo się na tym nie znam. Umiem wskazać, czy jakiś utwór muzyczny mi się podoba czy nie, ale to w zasadzie tyle - reszta tamtych "recenzji" to były jakieś puste frazesy.
Mimo to, muzyka to dla mnie ważna gałąź popkultury - na tyle ważna, bym czuł się w obowiązku poświęcić jej nieco miejsca na moim blogu, który wszak przejął nazwę od nieistniejącej już audycji radiowej w nieistniejącej już rozgłośni. Dlatego postanowiłem spojrzeć na muzykę poprzez pryzmat ich tekstów, jako że warstwa liryczna zazwyczaj traktowana jest po macoszemu. Poniższe zestawienie to wybór najciekawszych moim zdaniem płyt polskich zespołów i wykonawców, których teksty w jakiś sposób wyróżniają się w gąszczu grafomańskich wypocin w stylu orła cienia czy sępa miłości.
L.U.C - Haelucenogenoklektyzm - Przypowieść o zagubieniu w czasoprzestrzeni
O Łukaszu Rostkowskim można mówić wiele rzeczy, ale naprawdę trudno mu odmówić pomysłowości i otwartego umysłu w kreowaniu nowych światów tak muzycznych, jak i lirycznych. L.U.C. jako tekściarz eksperymentuje jeszcze bardziej, niż jako muzyk - używanie zaskakujących metafor, twórcze wykorzystywanie terminów naukowych przy jednoczesnej spójności całego utworu. Słowa do piosenek L.U.C-a tylko na pierwszy rzut ucha wydają się pseudonaukowym bełkotem, który został skonstruowany tak, by się rymował, niemal zawsze niesie ze sobą jakąś głębszą treść. Sceptykom polecam uważne przesłuchanie jego pierwszej solowej płyty, będącej kroniką podróży po podświadomości autora. Kroniką jak najbardziej zrozumiałą, jeśli tylko uda nam się otworzyć na nowy sposób myślenia, co wcale takie trudne nie jest.
Kombajn Do Zbierania Kur Po Wioskach - Ósme Piętro
Niektórych może dziwić obecność tego zespołu w tym zestawieniu, spotykałem się bowiem z zarzutami, że liryczne wyczyny Marka Zagańskiego, lidera zespołu, to pierwszej wody bełkot, w którym nawet najbardziej doświadczony krytyk nie doszuka się najmniejszego sensu. Zgadzam się z tym w pełni - sensu w tych tekstach nie ma. Ale po kolei.
Kombajn Do Zbierania Kur Po Wioskach zaskakuje. Zaskakuje bezpretensjonalnym podejściem do rocka, ładnym wykorzystaniem wzorców z Wysp. No i tekstami. Bezsensownymi, ale to nie o sens tu chodzi - słowa i związki frazeologiczne są raczej drogowskazami dla świadomości, nie stanowią zwartej, logicznej całości. Są swoistym dopełnieniem muzyki - o ile u większości wykonawców teksty piosenek mogą funkcjonować w oderwaniu od muzyki (dajmy na to - w tomikach poezji) o tyle u kombajnistów to niemożliwe - muzyka i słowa są ze sobą nierozerwalnie zrośnięte, niczym syjamskie bliźnięta. Nie każdemu się to podoba, nie każdy potrafi zrezygnować z prób zrozumienia sensu dla czystej, atawistycznej przyjemności płynącej z kalejdoskopu uczuć, którym jest właściwie każdy utwór Kombajnu. Ale też nie każdemu musi się to podobać, bowiem jest to zabieg na tyle nietypowy, by przyciągnąć i zatrzymać jedynie nielicznych. Choć patrząc liczbę fanów KDZKPW ci "nieliczni" stanowią jednak dość sporą grupę. Ani chybi - magia zespołu.
Koniec Świata - Burgerbar
Co do tego zespołu, na pierwszy rzut ucha (chyba opatentuję ten zwrot) teksty nie wyróżniają się niczym oryginalnym - zwłaszcza w porównaniu z poprzednikami. Są to zwyczajnie teksty na równym, wysokim poziomie. Czym mnie zatem ujęły? Może to zabrzmi głupio, ale... gloryfikacją poprzedniego ustroju. Może nie tyle gloryfikacją, co pewną fascynacją PRL-em, pewna tęsknota za minionym utworem, może nie ukazana dosłownie, co w ogólnych klimatach. Tak jakby chłopaki z Końca Świata na chwilę uwierzyli starszym, którzy twierdzili, że kiedyś było lepiej. ale robią to w przewrotny sposób, jakby mówili: Nie chodzi o to, że kiedyś było lepiej, tylko, że teraz nie jest tak, jak powinno. Więc może powinniśmy się cofnąć i spróbować jeszcze raz?
Być może to spora nadinterpretacja z mojej strony, ale takie właśnie odniosłem wrażenie raz po raz słuchając "Trybuny Ludu", "Bluesa o Robotniczej Krwi" czy szczególnie "1980". I jest w tym coś tak szczerego, że nie waham się ani chwili - teksty piosenek Końca Świata to absolutne mistrzostwo.
Kawałek Kulki - Noc poza domem/Error
Nigdy nie gustowałem w naiwnej prostocie, tym bardziej dziwi moja nadspodziewanie wielka sympatia do zespołu "Kawałek Kulki". Teksty ich piosenek zwykle są proste, mało rozbudowane i ograniczają się do wyśpiewywania czterech tych samych wersów przez cały utwór - jak o sobie mówią, zespół Kawałek Kulki gra same refreny. Tym niemniej każdy z tych "refrenów" w jakiś sposób zaskakuje kompozycją, nietypowymi metaforami, nagłym zjazdem na liryczne pobocze - to raczej poezja dla zaawansowanych, niż karczemna przyśpiewka. Króluje minimalizm i wyżej wspomniana już naiwność, która wszelako nie jest infantylna, a nostalgiczna. Widać to szczególnie da drugiej płycie zespołu, gdzie spójność (i nudność) została zastąpiona eksperymentami i twórczym rozwinięciem skrzydeł. Wskazówka w trójkę wbita? Ja to kupuję. Szczytowym osiągnięciem są słowa piosenki kowbojki/miętówka po starej znajomości.
W zestawieniu pominąłem zespoły, które nie potrzebują już żadnej reklamy (CKOD, Muchy, Kult, Streachy na Lachy) choć i o ich tekstach mógłbym napisać wiele dobrego. Do następnego felietonu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz