sobota, 3 października 2009

Do poczytania... Charakternik

http://fabryka.pl/imgs_upload/Image/ksiazki/Bestsellery/Piekara_Charakternik-HC.jpg

Stało się - po raz kolejny sięgnąłem po produkt, który wypluła z siebie Fabryka Słów. Przywykłem już do tego, że prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne, niż Fabryka wyda coś wybijającego się ponad słodką literacką przeciętność, czuję się jednak w obowiązku śledzić cykl wydawniczy bodaj najbardziej obrotnej oficyny zajmującej się polską fantastyką.
Piekarę znam i darzę dość umiarkowanym szacunkiem - inkwizytorski cykl przejadł mi się w okolicach drugiego tomu, zaś z pozostałych tekstów autora kojarzę tylko kilka publikowanych w śp. "Fantasy" opowiadań oraz nijakiej i mdłej "Alicji"
Cóż, zapomnijmy na chwilę o wcześniejszych dokonaniach Piekary i skupmy się na jego najnowszym dziele pod tytułem "Charakternik".
Powieść przenosi nas do XVII-wiecznej Polski, w świat rubasznych sarmatów, chamskiego pospólstwa i szlacheckich idei. Oto tajemniczy pan Myszkowski w asyście swego - czytając powieść, nie sposób opisać go inaczej - przydupasa pana Szczurkowskiego na wskutek karczemnej rozróby łączy swoje siły z podstarzałym szlachcicem Żytowieckim, w celu nie do końca sprecyzowanej misji. Cała trójka zaczyna pętać się po całej Polsce w poszukiwaniu tajemniczych artefaktów, o przeznaczeniu których dowiadujemy się o 100 stron za późno, by wywarło to na nas jakiekolwiek znaczenie.
Za plus należy autorowi policzyć całkiem udaną stylizację na staropolszczyznę i wyważoną częstotliwość łacińskich wtrąceń. Muszę przyznać, że książkę czyta się płynnie i bez zgrzytów. Trochę szwankuje niewykorzystany potencjał świata przedstawionego, tudzież braki w jego opisie. Oczywiście, jak w niemal każdej książce autorstwa Piekary, autor wprost nie potrafi odmówić sobie sarkania na zły i brzydki Kościół Katolicki, który zabrania mu jedzenia mięsa w piątek i zabawy w dyskotekach podczas postu. Ok, to jego poglądy i może je sobie rozgłaszać gdzie chce i ile, jednak po przeszło tysiącu stron poświęconych naszemu uniżonemu słudze jest to już męczące. Książkę zdobią przaśne ryciny i całkiem niezła okładka (w ogóle, najczęściej to właśnie ona jest najmocniejszym punktem książek spod znaku Fabryki).
Podsumowując - czytać się da. Z pewnością literacki skill Piekary stoi o level wyżej, niż ten pilipiukowy, jednak wciąż nie dorównuje Komundzie (o Sapkowskim nawet nie wspominając), czyli facetowi, na którego literackie terytorium wszedł pisząc niniejszą książkę. Jeśli ktoś jest fanem Piekary, to może zainwestować, miłośnicy sienkiewiczowszczyzny (dobrze napisałem?) też mogą się skusić. Innym zalecam daleko posuniętą ostrożność.

Autor: Jacek Piekara
Okładka: Piotr Cieśliński
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Wydanie polskie: 1/ 2009
Seria wydawnicza: Bestsellery polskiej fantastyki
Liczba stron: 384
Format: 125x195 mm
Oprawa: miękka
Dystrybucja: księgarnie, internet
Wydanie: I
Cena z okładki: 32,99 zł

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

tam sie podobalo