Tak to trzeba zacząć. Pod koniec XX wieku (i na początku XXI) muzyka produkowana przez naszych rodaków była całkowicie niestrawna. W radio leciały absurdalne gnioty typu Ich Troje, Wilki, Blue Cafe... Szturmowy atak przypuściły "Żywe Trupy" Polskiej sceny muzycznej takie, jak Krzysztof Krawczyk i Kombi. Co się od tamtej pory zmieniło?
Cóż... Nic. Albo prawie nic. W telewizji widzimy rozmaite programy typu "Śpiewać i tańczyć każdy może". Dwie czołowe rozgłośnie radiowe - Radio Zet i RMF FM - raczą nas kilkuletnimi odgrzewanymi kotletami albo zespołami typu Feel. Gdzie jest, ja się pytam, dobra muzyka? Czy w Polsce naprawdę nie ma ani jednego utalentowanego zespołu muzycznego?
Okazuje się, że jest. I to nawet niejeden. Tyle, że w swoistym "getcie artystycznym". Już wyjaśniam. "Gwiazdy" typu Feel albo Doda zarabiają krocie, ponieważ ich odbiorcami są ludzie generalnie nieinteresujący się muzyką - tacy, którzy od niechcenia włączają radio a płyty kupują jedynie w prezencie. Jest to zdecydowana większość odbiorców. Swoje dokładają też nastolatki hodowane na Bravo Girl, Dziewczynie, 13 itd.
Wystarczy jednak trochę poszukać i z pewnością znajdziemy sporo ambitnych, dobrych zespołów, których słucha się z prawdziwą przyjemnością. Kilka nich - Mylsovitz, Hey, Cool Kids Of Death - zdołało się nawet wyrwać z getta i zaistnieć w świadomości szarego człowieka. Inne - Happysad, Muchy, Vavamuffin, Kawałek Kulki - są na najlepszej drodze do tego samego. Oto bowiem rośnie nowe pokolenie, któremu bardzo trudno wcisnąć byle szmirę.
Panie i Panowie, idzie ku lepszemu.
poniedziałek, 18 sierpnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
A według mnie nie jest wcale tak różowo. Ja osobiście interesuję się wieloma gatunkami muzyki, posiadam też szeroki wachlarz zespołów i stylów. Nie sądzę, by rosła "Generacja Alt", a raczej "Pokolenie Unts-Unts-Unts".
Ja uważam, że najlepszym polskim zespołem jest Closterkeller. Wymieniłabym również Honor, ale ta formacja rozpadła się po śmierci wokalisty - Mariusza "Szczerego" Szczerskiego. :-(
No dobra, z Happysadem troszkę przegiąłeś, ale generalnie bardzo się zgadzam. Do bardziej ambitniejszych zaliczyłbym również Lao Che, Waglewskich, Jacaszka, Kombajn Do Zbierania Kur Po Wioskach, Lenny Valentino, Riverside czy Skalpel. Jak widać, mamy dużo ciekawych artystów, ale jak mają zaistnieć, skoro w radiu są same gnioty robione pod publiczkę?
Prześlij komentarz