środa, 9 września 2009
Do poczytania... Pajęczyna utkana z ciemności
Nie lubię literatury fantasy. Zazwyczaj są to źle napisane książki bez pomysłu czy jakichkolwiek nowatorskich rozwiązań. Jakieś 90% gatunku bazuje na tym, co stworzyli Tolkien, Howard i Le Guin, reszta to albo wydumane ślepe zaułki fantastyki albo faktycznie ciekawe, nowatorskie powieści. I do tej ostatniej kategorii bez wahania zaliczyć należy "Pajęczynę utkaną z ciemności", wraz z sequelami, prequelami i dodatkami tworzącymi cykl o Kanie.
Sama postać Kane'a jest jedną z najciekawszych kreacji bohatera, z jaką przyszło mi się spotkać w literaturze fantasy. Ciężko mi jest opisać tę postać, nie wiem nawet od czego zacząć. Na pierwszy rzut oka Kane jest typowym klonem Conana. O ile jednak Cymeryjczyk ufał bardziej doświadczeniu życiowemu i tężyźnie fizycznej, o tyle Rudowłosy Kane oprócz posiadania równych Conanowi mięśni, obdarzony został również tytanicznym intelektem i potężnymi zdolnościami magicznymi. Jakby tego było mało, jest też nieśmiertelny, a to za sprawą zatargu pomiędzy swoim Stwórcą, który w ten sposób ukarał Kane'a za wzniecenie buntu wśród pierwszych ludzi.
Fabuła "Pajęczyny" nie jest specjalnie oryginalna. Ukrywający się przed prawem Kane dostaje wiadomość od władczyni jeden z wysp archipelagu, którym od wieków niepodzielenie rządzi ród Netisten. Rudowłosy dostaje propozycje stanięcia na czele armii, która obali obecnego Imperatora i posadzi na tronie Efrel - księżniczkę Pellinu, która swego czasu poślubiła Netistena Marila, ten jednak skazał ją na śmierć, gdy odkrył jej knowania. Efrel cudem przeżyła sadystyczną egzekucję i wróciła na Pelinu szykując rebelię.
Tak w ogromnym skrócie przedstawia się fabuła. Miłośników post-Tolkienowskiego mainstreamu od razu ostrzegam - autor sagi o Kanie, Karl E. Wagner nie bawi się w żadne fikuśne elfy, krasnoludy, magiczne miecze czy wracających po dziesięciu latach prawowitych dziedziców tronu. Historia jest solidnie skonstruowana, bez żadnych deus ex machin.
Co sprawia, że "Pajęczynę" czyta się z wypiekami na twarzy? Wiele rzeczy. Przede wszystkim - wszyscy bohaterowie powieści (których jak na niecałe 200 stron dosyć drobnego druku jest sporo) są źli. Tak, dobrze przeczytaliście. Świat przedstawiony jest brutalny, nie ma żadnego konfliku pomiędzy dobrem, a złem, są tylko konflikty interesów. Maril nie jest tyranem, którego chcą obalić prawi rebelianci (dla przeciwwagi dodam, że anioł tez z niego nie jest, zwłaszcza biorąc pod uwagę, co zrobił swojej żonie, gdy odkrył zdradę). Jego bratanek, Lages, który zgadza się na współpracę ze znienawidzonym stryjem już w chwili zawarcia sojuszu planując jego morderstwo i przejęcie władzy. Szpieg Marila, Cassi, w służbie Cesarzowi upatruje tylko bogactwa, dla którego uzyskania nie zawaha się poświęcić życia innych. Po drugiej stronie barykady mamy Efrel, która mści sie za doznane krzywdy, Imela, drobnego szlachcica ze zubożałego rodu, który w rebelii Efrel szuka sławy, bogactwa i prestiżu, Oxforsa Alremasa, doradcę Efrel, któremu nie podoba wysoka pozycja Kane'a i szuka tylko okazji do zdrady swojego nowego dowódcy. A Kane? Cóż... on też ma powody do zemsty na rodzie Netistena, powody sięgające kilku wieków wstecz. Sam też ma chrapkę na Cesarstwo, planując zdradę Efrel i zamach stanu.
Słowem - wszyscy przeciwko wszystkim połączeni siatką niepewnych i chwilowych sojuszy, które są zrywane w chwili, w której jedna ze stron stwierdza, że jej się to nie opłaca. Jedyną postacią, która jest w sumie uczciwa i dająca się polubić tak od serca jest... Arbas, przyjaciel Kane'a płatny morderca i niespełniony filozof, który w całej tej aferze nie ma żadnych korzyści i uczestniczy w niej tylko ze względu na żądzę przygód, albo poczucie lojalności wobec rudowłosego - do końca nie wiadomo.
Fanów patosu i psiej wierności rodem z infantylnych powieści typu Eragon mogą poczuć się wytrąceni z równowagi, ale czy nie takie jest życie? Autor chwilami pokazuje, że być dobrym zwyczajnie się nie opłaca - przynajmniej tam, gdzie w grę wchodzą wysokie stawki.
Powieść pochłania - napisana jest świetnym językiem (bez irytujących archaizmów - w końcu, kto powiedział, że bohaterowie fantasy muszą wyrażać się jak XVII-wieczny chłop pańszczyźniany?), sceny batalistyczne opisuje lepiej, niż Tolkien (to tylko moje zdanie), a dialogi śledzi się z usatysfakcjonowanym uśmieszkiem na twarzy.
Polecam. Jedna z najlepszych książek fantasy, z jakimi miałem zaszczyt.
Autor: Wagner Karl Edward
Tytuł oryginalny: Darkness weaves with many shades
Język oryginalny: angielski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: fantasy
Forma: powieść
Serie wydawnicze:
Fantasy [Amber]
Fantasy & SF [Phantom Press]
Cykle: Kane (tom: 1)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz