Kilka dni temu zacząłem interesować się grą na gitarze. Jako, że siostra uczyła się gry na tym właśnie instrumencie, miałem ułatwione zadanie. Chwyciłem więc za "wiosło" i pełen zapału począłem zagłębiać się w tajemniczy światy gam, tabulatorów, nut i kluczy wiolinowych. Bynajmniej nie powodowała mną wygórowana ambicja, a całkiem przyziemna chęć wypróbowania podrywu "na gitarę". Niestety, na drodze do dziewczęcych serc stanęło mi Stowarzyszenie Autorów ZAiKS. Otóż ta szczytna organizacja stojąca na straży ogromnej spuścizny polskiej muzyki rozrywkowej jakiś czas temu umyśliła sobie, że wszelkie strony internetowe publikujące "chwyty" gitarowe muszą płacić ZAiKS-owi tantiemy wynoszące - uwaga - co najmniej 1000 zł.... miesięcznie. Niech mi ktoś, do cholery ciężkiej, wytłumaczy jak fanowski, działający charytatywnie (że tak to ujmę) portal ma wyłuskać 1000 PLN miesięcznie? I w imię czego? Nie dość już się nakradli? Ochrona prawa autorskiego... Pusty śmiech - na każdej torrentowni/warezowni można ściągnąć piracką wersję każdej chronionej przez ZAiKS płyty. To chora sytuacja trwa tak długo, że już straciłem nadzieję na zmianę sytuacji.
I tak straciłem niepowtarzalną szansę na zostanie najlepszym polskim gitarzystą. Hołdys może spać spokojnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz