Trzecia płyta warszawskiej formacji reggae daje nam jeszcze więcej tego, co już zdążyliśmy pokochać. W tekstach wciąż jadą po wszystkim i wszystkich, bezlitośnie wytykając najgorsze wady gatunku ludzkiego - chciwość, okrucieństwo, bezduszność, pęd za pieniądzem, nadużywanie władzy... Dostaje się wszystkim - politykom, duchownym, sportowcom a także szarym ludziom, którzy nieraz potrafią być okrutniejsi, niż najgorszy dyktator.
Muzyka jak zwykle jest najwyższych lotów - niesamowity poziom, do którego przyzwyczaili nas Vavvini. Aż chce się słuchać.
I choć Vavvamuffin można zarzucić niejedno, to mimo wszystko słucha się ich przyjemnie, a Inadibusu, to jedna z najlepszych polskich płyt reggae, jakich do tej pory słuchałem.
Lista utworów:
Muzyka jak zwykle jest najwyższych lotów - niesamowity poziom, do którego przyzwyczaili nas Vavvini. Aż chce się słuchać.
I choć Vavvamuffin można zarzucić niejedno, to mimo wszystko słucha się ich przyjemnie, a Inadibusu, to jedna z najlepszych polskich płyt reggae, jakich do tej pory słuchałem.
Lista utworów:
- Intro by Hornsman Coyote
- Vavamuffin on the road (feat. Rastuch)
- Oriento
- Supamolly
- Equal rights
- Hooligan Rootz
- Recharge (feat. Sis Liiza)
- Poland story
- Amazonian recall
- Rub rumor
- Natasha from Rush'yah
- Prawda policyjna
- Baaba (feat. The Yellow Horns)
- Poor people (feat. Daddy Freddy)
- Dabuday
- Outro by Hornsman Coyote'
2 komentarze:
Witaj Misiael
To jest wielka przyjemność odwiedzić swój piękny blog.
Najlepsze życzenia od Brazylia:
Geraldo
No patrzcie, nawet w Brazylii o mnie słyszeli :)
Wielkie dzięki! Też Cię pozdrawiam :)
Prześlij komentarz